Wyplatanie znowu zagościło w moim domu. Potrzeba stała się motorem działania i w ten sposób powstały koszyki do łazienki. Wypleciony koszyk pomalowałam bejcą, która została po impregnacji kratki dla balkonowej roślinki. A do środka uszyłam powłoczki z surówki pozostałej jeszcze po szyciu patchworkowej narzuty. W ten oto sposób powstały dwa 100% recyclingowe koszyczki.
A to koszyki „salonowe”. Pomalowałam je czarną emulsją i do końcowego efektu brakuje tylko wyściółki. Ja wiem, jaki to powinien być materiał, ale nie wie tego żaden producent tekstyliów i dlatego poszukiwania wciąż trwają :)
I jeszcze koszyki „gościnne”. Nazwa stąd, że występują na blogu gościnnie i nie są moim dziełem. Okazuje się, że wyplatanie jest zaraźliwe i zaraziła się i mama, i siostra. Efekty zarażenia – przecudne!
Koszyk na orzechy - wyk. Mama Mako