Pierwszy raz w życiu robiłam tort. Powstał na podstawie tego przepisu przy nadzorze Zuzi, która swoje wypieki prezentuje tutaj. Wyszedł pięknie – sami zobaczcie.
Na zdjęciu powyżej widzicie torcik zjedzony już w połowie, a poniżej kluczowy moment - pierwsze cięcie :)
Przed pierwszym wbiciem noża cały był nieskazitelnie biały ( obsypany wiórkami kokosowymi) i, za sprawą srebrnego bokatu, mienił się jak śniegowa kulka. Jedyną kolorową ozdobą były chorągiewki i dwie długie świeczki. Mój dwulatek wiedział, że tort będzie z niespodzianką i bardzo uważnie przyglądał się, gdy zaczynałam kroić tort. Trochę się bałam, że nie spełnię jego oczekiwać, bo miał minę jakby oczekiwał wyskakującego ze środka królika, ale jak zobaczył kolorowe wnętrze tortu, był zachwycony.
Do tego dekoracje - oczywiście balony były obowiązkowe.
Jubilat dostał też koszulkę tematyczną z bardzo ważną tego dnia cyferką „2” :). Fajnie się szyje takie małe ubranka. Po pierwsze szybko – bo malutkie to, po drugie szycie dla takiego szkraba to sama radość. Niestety mały model nie koniecznie przedstawia chęci do przymiarek i trzeba czasem użyć podstępów żeby go do tego przekonać. Koszulinka jest z dzianiny, którą kiedyś kupiłam na sukienkę, ale… czego się nie robi dla dziecka :)