Jeśli śledzicie tulipanowcowego facebook'a to wiecie, że w ostatnią sobotę listopada miałam randkę. Nie byle jaką randkę, randkę z Synem :). Poszliśmy razem na targi sztuki użytkowej Kontury. Byłam na targach w poprzednich latach i wiedziałam, że każde z nas znajdzie tam coś dla siebie. Nie pomyliłam się. Dzięki temu , że byliśmy tam razem otrzymacie recenzję targów widzianych oczami dorosłego i dziecka. Ciekawi?
Po raz pierwszy odwiedzałam targi na Dworcu Świebodzkim. Miejsce fantastyczne, dobry dojazd komunikacją miejską. Do tego jest to całkiem niedaleko mojego domu - a dla zabieganej mamy czas to najcenniejsze dobro, wiec w przypływie euforii zaproponowałam Jędrkowi przejażdżkę tramwajem i autobusem ( blisko, ale mimo wszystko z przesiadką), co stanowiło kolejną atrakcję dnia. Gdy już dotarliśmy na miejsce zauważyliśmy małe karteczki kierujące nas na wystawę. Drogowskazy były małe i wystawa również okazała się mniejsza niż w poprzednich latach. Niemniej jednak było co oglądać, zatem przechodzę już do krótkiego opisu stoisk.
Na początek
Rekoforma. Firmy chyba
nie trzeba nikomu przedstawiać. Produkują bardzo charakterystyczne
loftowe meble, które od razu przypadły do gustu mojemu towarzyszowi:
"Mamo, mamo! Kupimy taki taboret na sprężynie? Kupimy?!?!?!?!" :)
Następne stoisko również zachwyciło Jędrka. Chyba nie muszę tłumaczyć dlaczego ;) -
Maszyna Kreacji.
Make my wonderland to piękna
ręcznie malowana porcelana, poduchy i drewniane ozdoby do domu. Tak
Mikołaju, jeśli o mnie chodzi, możesz się tam zaopatrzyć w prezenty. Ja oglądałam filiżanki, a Jędrek wypytywał panią, za ile sprzeda mu poroże...
Michał Wawrzyniak rzeźby - stoisko ze sztuką przez duże "S", a do tego upcykling - wszystko co kocham! Dodam, że twórca rzeźb okazał się bardzo miłym człowiekiem, który nie tylko nie przeganiał Jędrka ( co zdarzyło się parę stoisk dalej :( ...) z lękiem, że na pewno zniszczy mu eksponaty, ale nawet zachęcał do dotykania rzeźb i sprawdzania, które elementy się ruszają. Ja byłam w strachu, bo domyślałam się, że "to nie są tanie rzeczy", a dziecko wiadomo, potrafi być delikatne inaczej ;). Jędrek był oczarowany: "Mamo roboty!!!!! Robo-człowiek, robo-krowa!.." Ucięłam sobie krótką pogawędkę z twórcą, na temat dzieci i ich dostępu do sztuki. Bardzo podobało mi się to, co powiedział: "Od małego trzeba pokazywać dzieciom sztukę, bo czym skorupka za młodu... zawsze coś w głowie zostanie". O tak! Zgadzam się całkowicie. Gdyby jeszcze panie kustoszki w muzeach też miały takie zdanie, pokazywanie sztuki dzieciom byłoby znacznie łatwiejsze. Tym bardziej cieszę się, że spotkałam osobę, która myśli w ten sposób.
Me Blo Scenka to miejsce, gdzie możecie znaleźć niepowtarzalne meble do swojego domu. Sklep posiada wyroby różnych firm i na pewno każdy znajdzie tam coś dla siebie. To również było miejsce przyjazne dzieciom. Były naszykowane kartki do kolorowania i kredki. Pani zachęciła Jędrka do narysowania stoiska. W błyskawicznym tempie narysował cztery elementy, które najbardziej mu wpadły w oko: pólka, fotel, stolik i ... papierek po cukierku. Tak, cukierki okazały się bardzo ważnym punktem programu całych targów. Było ich TYLE!!!, bo prawie na każdym stoisku stała miseczka z poczęstunkiem i mama pozwalała (dla świętego spokoju) je jeść! Syn szczęśliwy, a ja mam nadzieję, że przez żołądek, ale trafię z moim przekazem do małego człowieka.
"tytus brzozowski - architekt i akwarelista dla którego główną inspirację i motorem do pracy stała się Warszawa". Artysta traktuje miasto, w jego historycznej i geograficznej rozpiętości, jako materie wyjściową, aby nastepnie składać je na nowo niczym układankę" - możemy przeczytać w folderze artysty. Do nabycia są limitowane wydruki akwarel przedstawiających ulice Warszawy. Nie są to jednak takie zwykłe ulice. Prace naprawdę przyciągają uwagę.
Retrofrajda - meble, które dostały nowe życie.
farfala design - tu obydwoje się rozmarzyliśmy...każde z nas miało tysiąc pomysłów, żeby zagospodarować cudowne szufladki. Meble są pojedyncze, niepowtarzalne i własnego projektu.
Ja Cię Broszę - plakaty, kubki, notesy, akcesoria i wiele innych.
Jeśli bywacie na wystawach rękodzieła i designy we Wrocławiu, to na pewno znacie to stoisko. Na żadnym ważnym wydarzeniu tego typu we Wrocławiu nie może go zabraknąć -
Bowtieswala. Nie wiecie co kupić w prezencie panu, który ma już wszystko, lub po prostu chcecie zrobić niepowtarzalny prezent? - musicie odwiedzić ten sklep. Jędrka zachwyciła "Batmańska" muszka i ... turban właściciela ;). Pan był przemiły, zamienił z nim kilka słów i wcale nie był speszony uwagą na temat swojego nakrycia głowy.
Jeśli macie czworonożnego pupila to zaciekawi Was oferta "jak mu pościelesz". Tego jeszcze nie widziałam - designerskie legowiska dla zwierzaków - bomba! Aż znowu zaczęłam rozpatrywać opcje powiększenia rodziny o cztery łapy ;). Jędrka zachwyciły naklejki, a pani z uśmiecham zachęcała go, żeby zabrał po jednej z każdego rodzaju.
"Mamo! Mamo! Chomar!!!!" tak zostałam przywołana do stołów zastawionych głównie przez porcelanę, choć nie tylko. Wspaniałe pomysły na prezenty, a bardzo miła właścicielka stoiska
wręczyła mi ulotkę
Galerii Sztuki TĘTNO. Galeria zajmuje się promocją i sprzedażą polskiej sztuki współczesnej i ma bardzo bogatą ofertę warsztatów z różnych dziedzin sztuki.
Kolejne miejsce, gdzie niejeden Mikołaj może zrobić zakupy to
HULA.
Witek Wood Working - unikatowa biżuteria z czarnego dębu. Twórca bardzo chętnie opowiadał nam o samym surowcu i wyrobach. Było to na prawdę ciekawe i zaciekawiło zarówno mnie, jak i Jędrka.
Nie zabrakło stoisk z roślinami doniczkowymi w pięknej oprawie -
Rośliny.
Idąc na targi zrobiliśmy pewne plany. Wiedziałam, że wystawi się
Ene Due Rabe i miałam nadzieję, że zdołamy wybrać razem z Jędrkiem fajną lekturę. Nie było to łatwe, bo spodobało się nam wiele pozycji. Właścicielka stoiska służyła pomocą, opinią o książkach i doradzała lektury dostosowane do wieku dziecka. Koniec końców kupiliśmy "Książkę o Mimbli, Muminku i Małej Mi. Co było potem?". Bardzo fajna lektura, która zachęca dziecko do wymyślania "co było potem" i sprawia, że nie jest to "zwykłe czytanie", ale wspólne szukanie szczegółów i zgadywanie kolejnych zdarzeń. Połkneliśmy tę książkę podczas powrotu do domu ;) Super, polecam!
Nasze wrażenia po wystawie. Targi były widocznie mniejsze niż edycje, na których byłam poprzednio. Byliśmy tam późnym popołudniem i parokrotnie dało się odczuć, że wystawcy i (niestety) organizatorzy byli już zmęczeni. Pamiętam na pierwszej edycji targów miłe powitanie zaraz po wejściu do obiektu, panie proponujące plakat z targów. Na jednej z edycji, była nawet naszykowana strefa dla dzieci z miejscem do zabawy. Tego zabrakło tym razem. Oferta gastronomiczna również była uboższa (trzy stoiska?), choć pierożki i lemoniada z
veggie stanowiły wspaniałą przekąskę i zdobyły nasze serca. Podsumowując, wiele stoisk nas zachwyciło. Wielu wystawców było na prawdę przemiłych i z chęcią opowiadali o swoich wyrobach. Czy warto na takie wydarzenia zabierać dzieci? Warto! Mój syn okazał się mistrzem w kolekcjonowaniu wizytówek - dzięki niemu mam chyba namiary na wszystkich wystawców! :) A tak na serio: miałam chwile trwogi, gdy z impetem zbliżał się do regałów wypełnionych ceramiką, fakt. Jednak szkód żadnych na szczęście nie było. Jędrek miał okazję "namacalnie" zobaczyć wile pięknego wzornictwa i bardzo mu się to podobało. Obydwoje nacieszyliśmy oczy pięknymi przedmiotami. Ja zachwycałam się głównie fajansem i meblami, Jędrek oczywiście robo-rzeźbami i drewnianymi "starłorsowymi" lampkami. Mam nadzieję, że gdzieś w tej małej główce pojawi się miejsce dla sztuki i jej podziwiania. Chciałabym żeby jednak zrozumiał, że "sztuka" to nie tylko ta w muzeum, za szybą, ale mogą nią być również przedmioty użytku codziennego. Czas pokaże, czy mi się udało. Randka była udana i już nie mogę się doczekać kolejnej.
Pozdrawiam,
Mako