Sezon przeziębień dopadł i nas. Przystąpiłam do ataku na wszystkich frontach, czyli oprócz syropów z apteki sięgnęłam po naturalne lekarstwa. Do tej pory robiłam tylko syrop z cebuli , a tym razem spróbowałam za namową pewnych matek - wariatek ;) (buziaki dla Was :*) syropu z buraka. Działa wspaniale na kaszel zarówno suchy, jak i mokry, pomaga wzmagać odporność, jest źródłem żelaza i kwasu foliowego. a do tego jest przepyszny! Żeby go zrobić potrzebujecie 1-2 buraki i cukier. Nie warto robić na raz dużej ilości, bo syrop można przechowywać tylko parę dni, a z 1-2 buraków otrzymamy odpowiednią ilość syropu dla 1- 2 osób. Buraka ścieramy na tarce o grubych oczkach i zsypujemy cukrem. Po paru godzinach zlewamy syrop do słoiczka. Syrop przechowujemy w lodówce.
W międzyczasie popijamy pyszna lemoniadę i herbatkę z lipy z imbirem, miodem, sokiem z cytryny i sokiem malinowym
A na obiad zupa czosnkowa z grzankami z tego przepisu. Z braku odpowiedniej ilości ziemniaków i z braku możliwości wyjścia z domu ( chore dziecko) musiałam trochę improwizować i do trzech mini ziemniaczków dodałam brokuła. To był strzał w dziesiątkę - zupa wyszła wyśmienita. Cała rodzina zajadała się ze smakiem, a z chorobą w końcu wygraliśmy :)
Jak już dziecię się wyleczyło i wróciło do przedszkola to wirus dopadł mnie.... I od nowa: syrop z cebuli.....
Od znajomych dostaliśmy piękny upominek - przepyszny syrop malionowy prosto spod Ślęży :). Smak, aromat... powiew lata )
Gdy już stanęłam na nogi wybrałam się na wiosenne zakupy. Pierwsze łupy są z Biedronki: hiacynty w metalowym wiaderku i cudne albumy na zdjęcia. Na ten czarny w kropeczki już czekają wydrukowane zdjęcia - w końcu pamiątki z wakacji sprzed dwóch lat :P zostaną uporządkowane.
Kolejne zakupy są z Pepco. Nie znoszę tego sklepu, nie cierpię.... nie da się tam wejść i wyjść bez niczego, a już wiosenna kolekcja działa zabójczo na portfel! Zrobiłam sobie postanowienie, że będę tam kupować max trzy rzeczy na raz. Daję radę, a jak już coś bardzo mi wlezie w oko, to idę znowu za parę dni ;P
Nowe nabytki: błękitna ceramiczna osłonka na doniczkę, domek - skarbonka oraz kubek i talerz w geometryczne wzory.
Nie ma to, jak naturalne metody w leczeniu :). Najważniejsze, że choróbsko przeszło!
OdpowiedzUsuńJa gotuję zupę cebulową :)
Pozdrawiam, Marta
Zupy cebulowej jeszcze nie próbowałam - dzięki za pomysł
UsuńPozdrawiam, Marta :)
Ostatnio byłam na kawie i obserwowałam Pepco z zewnątrz. I wygrałam walkę- nie wlazłam do środka. I teraz co, żałuję bo ten domek jest boski, a ja do domków mam wielką słabość.
OdpowiedzUsuńTe wzorzyste talerzyki przewijają się już u paru osób i im bardziej na nie patrzę, tym bardziej mi się podobają.
A co do domowych remediów, koleżanka w pracy ostatnio opowiedziała mi o tartej rzepie albo rzodkwi zasypanych cukrem. Można potem wypić syrop (na gardło podobno magiczny) a nawet zjeść tą pozostałą papkę. Musze wypróbować, chociaż może nie rzepę, bo zapach ma niezachęcający:-)
Syrop z rzepy czy rzodkwi brzmi ciekawie. Mam nadzieję, że bakcylom powiedzieliśmy już ostateczne "good bye", ale jakby co będę o tych specyfikach pamietać.
Usuń