Szczęśliwy, który jest w pełni zorganizowany, lub który nie jest i jest mu z tym dobrze ;) - choć nie wiem czy to możliwe.
Jesteście organizowani? Wyznaczacie sobie cele, a potem z determinacją je osiągacie w wyznaczonym terminie? Lubicie harmonogramy, rozpiski, plany, planery i postanowienia? Ja planować uwielbiam!!! Uwielbiam rozpisywać wszytko na czynniki pierwsze, wyznaczać daty, robić listy... To mnie uspokaja, sprawia, że czuję, że panuję nad sytuacją. Jeśli wiem, co i do kiedy mam zrobić, umiem to sobie tak zorganizować, żeby zdążyć na czas. W pracy to jest w miarę proste: robisz harmonogram, ustalasz dostawy materiałowe, ilość ludzi potrzebnych do wykonania danego zadania i jazda. A w domu? No, tu już nie tak łatwo ustawić tych "ludzi". Z dostawami materiałowymi też nie idzie tak pięknie. Nagle okazuje się, że pomimo planowania dużych zakupów raz w tygodniu, a codziennie małych - patrz: chleb, owoce, warzywa itp, i tak każdego dnia lądujemy w sklepie po coś niezaplanowanego: "A, bo zabrakło śmietany/masła/ oregano ...". I cały misterny plan w .... wszyscy wiecie gdzie ;). A każda wizyta w sklepie to czas, mój czas, czas mojego męża i czas który nasze dziecko nie spędza z nami. Jeśli sklep jest dalej od domu to każdy wyjazd to też benzyna, czyli pieniądze - nasze pieniądze, pieniądze, za które mogłabym każdego miesiąca kupić choćby zabawkę dla syna, a tak idą one z dymem, a dokładnie ze spalinami. No, a jak by nie było, nie mam ZA DUŻO czasu (a czy ktoś ma?). Do tej pory planowaliśmy z mężem zakupy z większym lub mniejszym sukcesem: na karteczkach, karteluszkach, zeszytach i kalendarzach. Raz wyszło lepiej, raz gorzej. Przez tydzień plan działał, potem gdzieś to się rozjeżdżało. Robiliśmy plany obiadowe i to jest super sprawa. Trzeba poświęcić parę chwil na decyzję, co będziemy jeść w danym tygodniu. Następnie zrobić listę potrzebnych produktów. Większość produktów można zakupić przy okazji dużych zakupów np. w sobotę. Pozostałe (wiemy dokładnie jakie, bo przecież mamy plan :) ) kupujemy na bieżąco bez straty czasu na rozważania typu: "A co tu dzisiaj kupić..... a co ja dzisiaj ugotuję....?". Ostatnia kwestia - planowanie powinno pociągnąć za sobą skutki finansowe, pozytywne skutki oczywiście. Przemyślane zakupy po prostu wychodzą taniej. Po pierwsze idąc do sklepu z listą ( lub jeszcze lepiej wysyłając z nią męża) unikamy bezwładnego błądzenia po sklepie i wrzucanie do koszyka co popadnie. A jak już wyślemy męża z karteczką - to na bank nie wrzuci do koszyka nic więcej, no może piwo ;). Po drugie jak zabraknie nam np. śmietany, to gdzie idziemy? Do najbliższego sklepu. Często jest to osiedlowy sklep typu 24h/7 dni w tygodniu - gdzie ceny są dużo wyższe niż w markecie. Zatem na każdej śmietanie przepłacamy 30% ceny, niby nic, ale...
Z tych i z paru innych powodów zamarzyła mi się tablica w kuchni - "rodzinne centrum dowodzenia". I właśnie o takiej tablicy będzie dzisiejszy post.
Co znalazło się na mojej tablicy:
- kalendarz z zaznaczonymi ważnymi datami: urodziny, imieniny, rocznice. Dodatkowo na kalendarzu będziemy zaznaczać planowane spotkania i wizyty np. u lekarza. Tablica będzie wisieć w centralnym miejscu w kuchni, zaraz koło lodówki - nie będzie opcji, żeby zapomnieć o rocznicy, Kochanie :*
- plan obiadowy - opracowany na min. tydzień do przodu
- lista zakupów "dużych" - czyli spis zakupów do wykonania raz w tygodniu/miesiącu w markecie - zrobiona na podstawi planu obiadowego
- lista zakupów "na bieżąco" - jak czegoś zabraknie, otworzysz ostatnią paczkę - wpisujesz produkt na listę
- plan "to do" - np. odebrać magiel, odnieść książki do biblioteki,
- miejsce na notatki dowolne
- miejsce na notatki dowolne
- długopisy - do zapisywania na bieżąco - zanim się zapomni
- miejsce na przyczepienie ulotki z ulubionej pizzerii i innych "dostawców pożywienia" ;)
- inne ważne i potrzebne ulotki
Do zrobienia wszystkich list i planerów możemy wykorzystać zwykłą kartkę i na niej napisać potrzebne informacje, a możemy skorzystać z gotowców np. takich jak z bloga hauseloves. Karolina zawsze dodaje nowe planery i kartkę z kalendarza na kolejny miesiąc. Karteczki mają fajną szatę graficzną i co miesiąc są inne :). Ja zrezygnowałam z kartki z kalendarza na rzecz całego kupnego kalendarza, ponieważ chciałam od razu wpisać wszystkie "rodzinne" daty i mieć spokój na cały rok. Z pozostałych gotowców z skorzystałam z wielką radością - są tak fajne, że aż proszą się o zapisywanie i ... korzystanie z tych zapisków :)
Do wykonania tablicy potrzebujemy:
- tablica korkowa - np. z Castoramy za kilkanaście złotych
- materiał do obicia tablicy - zakupiony w Sklepowisku za 2 zł
- rolka po folii aluminiowej
- tektura
- taśma lub papier samoprzylepny
- taker + zszywki lub pinezki
- nożyczki
- kolorowe pinezki
Dodatkowo - to co chcemy powiesić:
- kalendarz - kupiłam w Tesco za 3 zł
- kartki z tabelkami: planer obiadowy, lista zakupów, lista "to do" - zrobione własnoręcznie lub gotowce
- ulotki
Przystępujemy do pracy:
Tuba - pojemnik na długopisy jest gotowa. Tubę można okleić, pomalować lub ozdobić według uznania. Ja zostawiłam białą. Z materiału wycięłam prostokąt, który złożyłam na trzy, przykleiłam do górnego końca tuby i tak powstał uchwyt do zaczepienia pojemnika na długopisy do tablicy.
Tablica wisi na centralnym miejscu w naszej kuchni. A zaraz obok niej zagnieździły się zimorodek i kowalik. Na kolejnej ścianie przycupnęła jemiołuszka. Ptaszki ujęły mnie od pierwszego wejrzenia i zakochałam się w nich. Te i inne piękne plakaty znajdziecie w Galerii EMU.
- miejsce na przyczepienie ulotki z ulubionej pizzerii i innych "dostawców pożywienia" ;)
- inne ważne i potrzebne ulotki
Do zrobienia wszystkich list i planerów możemy wykorzystać zwykłą kartkę i na niej napisać potrzebne informacje, a możemy skorzystać z gotowców np. takich jak z bloga hauseloves. Karolina zawsze dodaje nowe planery i kartkę z kalendarza na kolejny miesiąc. Karteczki mają fajną szatę graficzną i co miesiąc są inne :). Ja zrezygnowałam z kartki z kalendarza na rzecz całego kupnego kalendarza, ponieważ chciałam od razu wpisać wszystkie "rodzinne" daty i mieć spokój na cały rok. Z pozostałych gotowców z skorzystałam z wielką radością - są tak fajne, że aż proszą się o zapisywanie i ... korzystanie z tych zapisków :)
Proces twórczy u mnie trochę trwa :). O planach związanych z tablica do kuchni pisałam tutaj. Troszkę dawno ;). Najważniejsze, że w końcu plan został zrealizowany:
Tak było przedtem:
A tak jest teraz:
Doszła jeszcze biała boazeria, która jest dziełem mojego męża. Wszystko razem pięknie się komponuje.
Krok po kroku - "Tablica - rodzinne centrum zarządzania"
Do wykonania tablicy potrzebujemy:
- tablica korkowa - np. z Castoramy za kilkanaście złotych
- materiał do obicia tablicy - zakupiony w Sklepowisku za 2 zł
- rolka po folii aluminiowej
- tektura
- taśma lub papier samoprzylepny
- taker + zszywki lub pinezki
- nożyczki
- kolorowe pinezki
Dodatkowo - to co chcemy powiesić:
- kalendarz - kupiłam w Tesco za 3 zł
- kartki z tabelkami: planer obiadowy, lista zakupów, lista "to do" - zrobione własnoręcznie lub gotowce
- ulotki
Przystępujemy do pracy:
Układamy tablicę na materiale i odrysowujemy mydłem krawieckim.
Zaprasowujemy nadmiar materiału - dzięki temu uzyskamy ładną krawędź materiału.
Przymocowujemy materiał do tablicy za pomocą takera lub zwykłych pinezek.
Pojemnik na długopisy:
Ucinamy rolkę na odpowiednią długość
Odrysowujemy na tekturce i wycinamy kółko, które będzie dnem pojemnika.
Przyklejamy dno do rurki za pomocą taśmy klejącej lub papieru klejącego. Ja wykorzystałam brzegi z kartek z naklejkami z książeczek syna;).
Robimy listy i planery. Moje gotowce wymagały tylko małego przycięcia ;)
Niestety nie wiem, jak zrobić zdjęcia plakatom za szkłem nie odbijając się w nim... jak macie na to radę to napiszcie :)
plakaty świetne:) tablica również - nie wiem czy jestem na tyle zorganizowana, żeby z takiej korzystać, ale pomysł rewelacyjny:)
OdpowiedzUsuńDzięki:). Za jakiś czas zobaczymy na ile my jesteśmy zorganizowani :)
UsuńPomysł świetny. Chociaż ja stawiam raczej na rodzinną improwizację, to jednak myślę, że dla rodzin wielodzietnych będzie to strzał w dziesiątkę :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńDo rodziny wielodzietnej jeszcze troszeczkę nam brakuje, ale pracujemy nad tym :P
Twój post świetnie się wpisuje w moje ostatnie życiowe przemyślenia- ile powinnam mieć w życiu kontroli a na ile mogę iść na tak zwany żywioł. Wciąż nie wiem czy bardziej marzę o takiej tablicy czy mnie ona przeraża:-)
OdpowiedzUsuńPlakatami z ptactwem już się zachwycałam, ale ta boazeria mega! Kiedyś nie lubiłam boazerii ale ta Wasza wygląda super- nic tylko pozazdrościć utalentowanego męża:-)
Bardzo podoba mi się Twój pomysł na radzenie sobie z "kontrolowaniem" poprzez taniec, ale, jak rozmawiałyśmy, na gruncie domowym taneczne sposoby nie przejdą ze względu na oporność mojego męża w tym temacie, zatem została tylko tabica :P
UsuńBoazeria.... jeszcze jakiś czas temu kojarzyła mi się tylko z trzeszczącymi przedpokojami z lat 80-tych, a jak słyszałam o lamperii to przebiegał mnie dreszcz obrzydzenia. Ale wystarczy inaczej spojrzeć na temat, trochę pokombinować, złożyć jedno z drugiem i wuala! :)
Świetne wykonanie, ja póki co mam takie centrum dowodzenia na lodowce, ale nie powiem - mocno mnie zainspirowałaś :-))
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńMy do tej pory też przyczepialiśmy wszystko do lodówki :)
Pozdrawiam
Masz rację taki podręczny organizer to super sprawa :)
OdpowiedzUsuńTwój bardzo mi się podoba!
Miłego wieczoru :)
Dziękuję :)
UsuńTablica, jak na razie, się sprawdza :)
Pozdrawiam :)
uwielbiam podglądać jak "rodzinna organizacja" wygląda u innych :) pięknie to u ciebie wyszło i jaka dbałość o szczegółu (chodzi o materiał na tablicy) ... zrobiłabym tak samo :) bardzo się cieszę, że moje organizery tak pięknie służą.
OdpowiedzUsuńbardzo serdecznie pozdrawiam
buźka
Oj Twoja pochwała dużo dla mnie znaczy :), cieszę się , że podoba Ci się, jak wykorzystałam Twoje organiziery :))
UsuńPozdrawiam serdecznie :*
Świetny pomysł na organizację, niby oczywista oczywistość, sama mam plan obiadów czy listę zakupową, mam też kalendarz z zaznaczonymi ważnymi info, jednak wszystko wisi gdzie indziej. Chyba wykorzystam twój pomysł u siebie :) Bardzo podobają mi się ptasie obrazki, ładnie u ciebie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo. Ja też do tej pory miałam wszystko osobno: kalendarz, notatnik, listy obiadowe były pisane na osobnych karteczkach i przyczepiane do lodówki, ale w końcu ta lodówka wygądała jak choinka i zaczęło mnie to męczyć.
UsuńDzięuję za miłe słowa o mieszkaniu :)
Rodzinna organizacja to podstawa
OdpowiedzUsuńU nas bardziej w wersji ukrytej
http://dorotanaprzedmiesciach.blogspot.com/2014/10/ktos-musi-to-ogarnac.html
Pozdrawiam
Bardzo fajna :)
UsuńPozdrawiam
Tablica - rewelacyjny pomysł. Wszystko w jednym miejscu:)
OdpowiedzUsuńDokładnie - w jednym miejscu i na widoku :)
UsuńNo genialne! Dlaczego ja wcześniej na to nie wpadłam!
OdpowiedzUsuń:) nic straconego :) - zrobić tablicę to pestka, ale potem trzymać się planu, to już wyższa szkoła jazdy - trzymam kciuki za powodzenie :)
UsuńPozdrawiam
Tablicę korkową mam i ja i ja kocham, bo nie mam głowy do niczego :D tyle że mam ją akurat koło biurka, na którym pracuję (zresztą mam ją i w domu i w pracy) i plakaty robiłam własnoręcznie :) miałam fajną ramkę z SH i wydrukowałam zdjęcie (oczywiście z motywem kawy ;) ) i też jestem zadowolona z efektów :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :*
Też zawsze nad biurkiem miałam "tablicę organizacyjna" :).
UsuńA motyw kawy - hmmm - chyba każdego mobilizuje do działania :)
Pozdrawiam
TO JEST ŚWIETNE! właśnie czegoś takiego szukałam aby zagospodarować swoją tablice <3 Dzięki serdeczne za podsunięcie pomysłu i tutorial :) Pozdrawiam Kinga
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :)Cieszę się, że zainspirowałam :)
UsuńSuper pomysły, organizacja w cenie. Pozdrawiam 🙂
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo interesujący
OdpowiedzUsuń